Ustanowienie powszechnej inkwizycji

Wstąpienie Innocentego II na tron papieski w r. 1198 stanowi pamiętną epokę w historii inkwizycji. Papież ten umiał nie tylko utrzymać system no­wo przyjęty przez kościół, lecz też zdołał rozkrzewić go i przeczekać aż się ustalą wszelkie innowacje, które jego przodkowie wprowadzić usiłowali. Widząc, że herezja Albigensów, tryumfuje nad apostolskimi bullami, niezadowolony sposobem wy­konywania przepisów ułożonych przez koncylium w Weronie, postanowił wysłać na miejsce komisarzy, obowiązanych naprawić złe, któremu bisku­pi zapobiec nie umieli, i chociaż nie śmiał z razu odmawiać im znajomości spraw dotyczących herezji, znalazł jednak środki do unicestwienia pra­wie biskupiej władzy.  Obawa aby zasady, które ustanowić pragnął, nie spotkały zbyt silnej opozycji, sprawiła także, iż Innocenty III nie nadał inkwizycji, którą ustanowił de facto, ani kształtu ani trwałości nieustającego i wiecznego ciała; lecz poprzestał na uorganizowaniu wyłącznej komisji, przekonany, że czas dokona i ustali jego dzieło.

W tym celu w roku 1213 papież ten polecił Piotro­wi de Custelnau i Raulówi, mnichom z Citeaux w Gallii narbonejskiej, miewać kazania przeciw herezjom albigeńskim; czego też z niejakim po­wodzeniem dopełniali. Chwilę tę papież uznał za sprzyjającą zaprowadzeniu w kościele katolickim inkwizytorów, niezależnych od biskupów i mających prawo ścigać heretyków. TV skutek tego mianował apostolskimi legatami księdza de Citeaux tudzież mnichów Piotra i Raula, upoważnił ich do przedsię­wzięcia wszelkich środków względem powrotnego skłonienia heretyków do katolickiej wiary, i do wy­dawania władzy świeckiej, po poprzednim wyklęciu, wszystkich, którzy by odmówili uległości. Po tej ka­rze miał nastąpić zabór ich majątków i proskrypcja osób.

Jednocześnie z powierzeniem tak obszernej wła­dzy opatowi i dwom innym mnichom z Citeaux, papież napisał do Filipa II króla Francji, do syna jego Ludwika, oraz do różnych hrabiów, vice-hrabiów i baronów tego królestwa, wzywając ich do prześla­dowania heretyków i do konfiskowania majątków wszystkich osób, przekonanych o sprzyjanie herezji. W nagrodę gorliwości obiecywał im zupełne odpu­szczenie grzechów, podobne udzielanemu chrześcija­nom udającym się do Ziemi Świętej dla pokonania niewiernych.

Wezwanie to Filip II przyjął dosyć ozięble i nie wdawał się zupełnie w tę sprawę. Ze swojej strony hrabiowie Tuluzy, de Foix, de Beziers, de Carcas­sonne i de Comminge, widząc iż Albingensowie nie­zmiernie się rozplenili, odmówili wygnania spokoj­nych i uległych poddanych, których proskrypcja wyludniłaby ich posiadłości i wyniszczyła źródło ich zamożności. Lecz usiłowania papieskich delegatów jeszcze bardziej sparaliżowane zostały przez trud­ności jakie, im nastręczali sami biskupi, którym koniecznie musiała nie podobać się takowa misja; to też mnisi z Citeaux prawie nic nie dokazali. Mi­mo jednak wszelkich zawad, nie stracili bynajmniej odwagi, i przybrawszy dwunastu innych mnichów swojego zakonu, oraz dwóch Hiszpanów, którzy się wkrótce wsławili, jeden pod nazwiskiem Diego Acebes biskup ósmy, drugi zaś jako Ś-ty Dominik de Gusman, nie przestawali ścigać heretyków.

Tymczasem panowie Prowancyi i narobonejskiej Gallii powolnie tylko i stronniczo wykonywali roz­kazy apostolskiej stolicy, a najmożniejszy z pomię­dzy nich Rajmund VI, hrabia Tuluzy, ciągle się wy­wijał. Legat, Piotr de Castelnau, ciągle groził mu klątwą, ale nie miał czasu wprowadzić gróźb swo­ich w wykonanie, bo go Albigensowie zamordowali. Okoliczność ta nastręczyła papieżowi powód do uorganizowania drugiej krucjaty przeciw herety­kom, a szczególnej przeciw hrabiemu Tuluzy.

Ta druga wojna dała początek inkwizycji, któ­rą papież przez swoich misjonarzy od tak dawna zapowiadał. Ci sami misjonarze w połączeniu ze Świętym Dominikiem i kilku innymi księżmi, zostali wówczas upoważnieni przez legata Arnualfa, nie tyl­ko do opowiadania krucjaty przeciw heretykom, lecz do spisywania tych, którzy by odmawiali udzia­łu w ich wytępieniu', do zbadania, jaką wyznawali wiarę; do pojednania z nawracającymi się herety­kami i do oddawania upartych pod rozporządzenie Szymona hrabiego de Montfort, dowodzącego krzy­żowcami.

Można zatem z pewnością twierdzić, że inkwizycja ustanowiona została we Francji w r. 1208, za panowania Filipa II i podczas pontyfikatu Innocentego III. Przekonamy się wkrótce, iż ta antychrześcijańska instytucja przebyła Alpy i Pireneje, miała wszędzie nieograniczoną władzę, trzęsła wszystkimi narodami i królami. Takim to sposo­bem pierwszy krok na drodze nadużyć sprowadza zawsze najzgubniejsze następstwa, jeżeli się mu nie zapobiegnie. Gdyby zwycięzca z pod Bovines, który miał tyle rozsądku, iż z razu nie sprzyjał zamiarom papieża, udając, że sprzyja komisji wyznaczonej do prześladowania heretyków, wypędził był tych fanatycznych misjonarzy, rozsiewających po jego państwie wojnę domową, nigdy może papieże nie śmieliby byli obwiniać biskupów o nieznajomość występków, przypisywanych heretykom, a inkwizycja delegowana, czy też nieustająca, nie byłaby mogła nigdy wykonywać straszliwych swoich obo­wiązków.

Jeżeli nie łatwo oznaczyć liczbę nieszczęśliwych Albigensów, którzy naówczas zginęli w płomie­niach, to również nie podobna nie współubolewać żywo, czytając ówczesną historię, nad tysiącami osób skazanych na śmierć w najsroższych mękach, dla tryumfu religii, której bożki założyciel nadał charakter słodyczy i miłosierdzia.

Podczas wojny i misji przeciw Albigensom, pro­wadzonych z największą zaciętością, Innocenty III odprawił w r. 1215 nowe koncylium powszechne, zwane czwartym laterańskim. Na nim z rozkazu tego papieża ustanowiono nowe przepisy przeciw heretykom, daleko rozleglejsze i surowsze aniżeli postanowienia koncylium werońskiego. Upoważnio­no na nim delegowanych inkwizytorów do działa­nia wspólnie z biskupami, lub nawet bez nich, jak to już się praktykowało, ale śmierć zaskoczyła In­nocentego III pierwej nim zdołał nadać delegowanej inkwizycji, różnej od inkwizycji biskupów, form§ trwałą i nieustającą, którą przybrała pod następ­nymi papieżami.

Na kilka miesięcy przed śmiercią Innocentego, Święty Dominik, którego papież lubił za gorliwość w prześladowaniu heretyków, wyjednał u niego upo­ważnienie na założenie zakonu kaznodziejskiego, przeznaczonego do tępienia herezji. Papież z ra­dością przyjął ten projekt, i wkrótce potem Ś-ty Dominik de Gusman uorganizował swój instytut, . któremu nadał regułę Ś-go Augustyna.

Święty Dominik także utworzył ową Chrystusową milicję której następcy stali się później tak groźnymi, pod nazwą inkwizycyjnych familiarów.

Innocenty III, skądinąd niezadowolony gorli­wością biskupów i ich oficjałów, sądził, że w no­wych zakonnikach, dominikanach, znalazł wszelkie przymioty potrzebne do wspierania jego widoków. Potrzeba było, aby duchowni, którym pragnął po­wierzyć obowiązki inkwizytorów wiary, zależeli zupełnie od dworu rzymskiego i całkiem oddani byli jego interesom. Dominikanie dawali mu dowody nieograniczonego przywiązania. Potrzeba było ludzi nie mających żadnych innych urzędów, którzy by wszystkie swoje starania skierowali ku jednemu i temu samemu celowi.   Samotność i spokojność, w jakiej dominikanie obowiązani byli pędzić życie, a jaka ich nudzić zaczynała, zostawiała im dosyć czasu potrzebnego do ścigania bez przerwy herety­ków. Potrzeba było, aby inkwizytorowie pochodzili z niższego stanu w oczach świata, iżby poczytywali sobie za zaszczyt piastowanie urzędu, którego wie­lu innych duchownych może by przyjąć nie chciało. Ubóstwo odzieży i kościołów, a nade wszystko że­branina i pokora, które ślubowali, powinny były skłonić ich do uważania urzędu inkwizytorów za rzecz pochlebiającą przyjemnie resztkom ich wro­dzonej ambicji.  Potrzeba było, aby nie mieli ani krewnych, ani powinowactw i stosunków, iżby ni­komu nie potrzebowali okazywać względów ani sza­cunku.  Wymagano od nich zaparcia się nawet na­zwiska rodzinnego, co wielu uspasabiało do obojętno­ści na wszelkie uczucia, jakimi przejmują i jakie utrzymują związki natury i przyjaźni. Potrzeba by­ło, aby byli zatwardziali, nieugięci, nielitościwi, bo chciano utworzyć trybunał jak najstraszliwszy, o ja­kim nigdy dotąd nie słyszano.  Surowość ich regu­ły i ostrość postępowania między samymi sobą, nie mogła ich natchnąć większym dla bliźniego po­błażaniem jak dla siebie samych. Potrzeba było, aby byli gorliwymi religiantami; a dominikanie byli ta­kimi, jako nowo ustanowiony zakon. Potrzeba by­ło, aby byli ograniczeni i niezręczni: ci mnisi znali tylko w ogólności scholastykę i nowe prawo kano­niczne. Potrzeba było na koniec, aby dla jakich-bądź wyłącznych powodów obchodziła ich zguba heretyków, a wytępienie tychże silnie obchodziło dominikanów, bo heretycy ciągle przeciw nim de­klamowali i wszelkimi sposobami starali się zdyskredywać ich w oczach narodu.

Papież znalazł w tych zakonnikach wszelkie od inkwizytorów wymagane warunki, i bez trudności powierzył im te obowiązki. Przekonamy się wkrótce, o ile przeszli jego oczekiwania. Honoriusz III, na­stępca Innocentego, tak był zadowolony postępo­waniem Ś-go Dominika i jego towarzyszów, że upo­ważnił rozkrzewienie tego zakonu po wszystkich chrześcijańskich krajach; wkrótce więc dominikanie pojawili się w Hiszpanii i Włoszech. Historia nie wskazuje zgoła, iż inkwizycja zaprowadzona zosta­ła w Hiszpanii jednocześnie z zakonem Ś-go Domini­ka, jak to przypuszczają niektórzy historycy; zdaje się owszem, że ją tam urządzono dopiero w r. 1232, jak to wkrótce obaczymy. Pewną atoli jest rzeczą, że gdy w roku 1221 oznaki herezji okazały się na­wet w samej stolicy kościelnego państwa, Honoriusz musiał ustanowić instytucję przeciw herety­kom włoskim i wyjednać u cesarza Fryderyka II nadanie jej siły praw cywilnych. We trzy lata pó­źniej, inkwizycja istniała już w całych Włoszech, wyjąwszy Rzeczypospolitej Weneckiej, królestwa Neapolu i Sycylii.

Ponieważ historia inkwizycji włoskiej nie wchodzi w obręb naszego dziełka, wspomnimy więc o niej jedynie dla przytoczenia prawa przeciw heretykom, które w r. 1224 wydał tenże cesarz Fryderyk II, niegdyś wychowaniec Innocentego HE, który się ogłosił protektorem inkwizytorów. Po­między innymi srogimi rozporządzeniami, prawo to stanowiło:

  1. Że uznani przez kościół za heretyków i wy­dani świeckiej sprawiedliwości, karani będą stoso­wnie do wysokości występku.
  2. Że jeżeli obawa kary skłoni któregoś z nich do pojednania się z wiarą, taki ulegnie kanonicznej po­kucie i do śmierci zamknięty zostanie w więzieniu.
  3. Że jeżeli znajdą się heretycy w jakiej czę­ści cesarstwa, inkwizytorowie i gorliwi katolicy mo­gą wezwać sędziów o ich aresztowanie i zamknięcie w więzieniu, dopóki po ich wyklęciu, nie zostaną na śmierć skazani i ukarani.
  4. Że ci, którzy ich utrzymywać lub protegować będą, Ulegną tejże samej karze.
  5. Że ten, kto po wyprzysiężeniu się in articulo morłis, odzyskawszy zdrowie, wpadnie znowu w herezję, również ulegnie karze głównej.
  6. Że gdy zbrodnia obrazy Majestatu Boskiego, wyższą jest od zbrodni majestatu ludzkiego, a Bóg za zbrodnie ojców karze dzieci, dla nauki, aby ich nie naśladowali, zatem dzieci heretyków aż do dru­giego pokolenia uznane będą za niezdolne do peł­nienia urzędów publicznych i do używania zaszczy­tów, wyjąwszy dziecię które by denuncjowały swych ojców.

Inkwizycja, gdziekolwiek ją uorganizowano, wszędzie przybierała jak najgroźniejszą postawę; lecz jeszcze nie uzyskała formy nieustającego try­bunału, co stanowiło główny cel, jaki sobie założyli papieże, ustanawiając tę instytucję; wtem Grze­gorz IX zasiadł na papieskim tronie. Papieża tego tak usilnie zajmowały sprawy inkwizycji, że na koniec zdołał przemienić ją w trybunał, że zaś był gorliwym protektorem świętego Dominika de Gusman i osobistym przyjacielem świętego Franciszka z Assyżu, pozostawił zatem mnichów dominikańskich przy obowiązkach inkwizytorów; lecz dodał im fran­ciszkanów, rozesłał ich po prowincjach, w których nie było jeszcze zakonników Ś-go Dominika, i poruczył współudział w pracach tych ostatnich, w wie­lu prowincjach, w których tamci już istnieli.

Gdy inkwizytorowie nieustannie ścigali herezję we Francji i Włoszech, tymczasem legaci papiescy kolejno zwoływali koncylia w Tuluzie, w Melunie, w Beziers, na których ponawiano prawa o herety­kach, uchwalone uprzednio w Weronie i na czwartym koncylium lateraneńskiem; ciągle też przydawa­no do nich nowe surowe przepisy, które kościół odda­wał pod rozporządzenie inkwizytorów. Te nowe przepisy stanowiły:

„Że wszyscy mieszkańcy, od lat 14-u wieku męż­czyźni, a od 12-u kobiety, poprzysięgną prześlado­wać heretyków, w razie zaś odmowy uważani będą za podejrzanych o herezję;

„Że ci, którzy regularnie trzy razy do roku nie będą stawali przed trybunałem pokuty, również po­dejrzani będą o herezję;

„Że każde miasto, w którem się znajdują here­tycy, zapłaci markę srebra dla każdego, kto denuncjuje i przyaresztuje heretyka;

„Że wszystkie domy, które posłużą za schronie­nie heretykom, zostaną z ziemią zrównane;

„Że wszelka własność heretyków i ich wspólni­ków zostanie zabrana, a dzieci tychże nie będą miały prawa upominać się choćby o najmniejszą cząstkę;

„Że heretycy nawróceni dobrowolnie, nie będą mogli zamieszkiwać nadal w tym samym kraju;

„Że obowiązani będą nosić na odzieży dwa żół­te krzyże, jeden na piersiach, drugi na plecach, aby ich zawsze można było odróżnić od innych katolików;

„Na koniec że żaden świecki nie będzie mógł czytać Pisma Świętego w języku gminnym."

Nie poprzestając na ustanowionych przez konsylia wszelkich tych surowych środkach, Grzegorz IX wydał w r. 1231, piorunującą bullę przeciw he­retykom, mocą której wyklinał ich wszystkich i roz­kazał wydać władzy świeckiej, aby otrzymali odpo­wiednią występkowi karę.

Wszystkie te rozporządzenia wykonane pod wyłączną protekcją Ś-go Ludwika i cesarza Fryderyka II, udzieloną mnichom inkwizytorom, nadały inkwizycji kształt i charakter przechodzący nadzieje kościoła, a tern samem niezmiernie rozciągłą czyniły świecką władzę papieży.

W owej epoce Francja i Włochy jęczały pod okropnym jarzmem inkwizycji, a król neapolitański zaprowadził ją w swoim kraju. Papieżowi Grze­gorzowi IX pozostawało już tylko narzucić ją Hisz­panii. Chwila była sprzyjająca, korzystał z niej.

Ciemnota i fanatyzm przyzywały inkwizycję poza Pireneje; przebyła je zatem razem ze swoimi barbarzyńskiemu kodeksami i rozpostarła się w owych pię­knych prowincjach, które wkrótce posłużyły za główną widownię krwawych egzekucji.